Jęknęłam, wtulajac się w poduszkę, gdy usłyszałam swój budzik. Wyłączyłam go, gdy już nie mogłam znieść jego okropnego dźwięku. Usiadłam powoli i się przeciągnęłam. Rozejrzałam się po pokoju. Muszę się jeszcze przyzwyczaić, że jest mój. Po lewej stronie było okno z dużym parapetem, żebym mogła na nim siedzieć. Muszę dokupić poduszki, żeby było mi wygodnie. Obok okna stało bezowe biurko. Sciana naprzeciwko byla w polkach. Staly na nich moje ulubione książki oraz różne zdjęcia w ramkach z dzieciństwa i z przyjaciółmi, których zostawiłam w Ottawie. Po prawej stronie stała mała sofa, obok niej znajdowały się drzwi na korytarz, a za drzwiami moja szafa. Obok łóżka po prawej, były drzwi prowadzące do mojej własnej łazienki. Wszystkie ściany były liliowe, a na panelach przy łóżku leżał mały, puchaty, biały dywanik. Wstałam powoli i się przeciągnęłam. Poszłam do łazienki. Przeglądnęłam się w lustrze. Nie wyspałam się. Ta podróż i rozpakowywanie mnie wykończyło. Ogólnie ta przeprowadzka mnie zmęczyła. Przemyłam twarz zimną wodą, wzdychając. Nie chcę iść do tej szkoły. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i wyszłam. Podeszłam do szafy, by wybrać ciuchy. Zdecydowałam się na czarne rurki, białą koszulkę na ramiączkach i cienki, biały sweter, a do tego czarne Nike Roshe Run. Chwyciłam torbę i spakowałam do niej potrzebne rzeczy. O nie, nie pomalowałam się. Wróciłam szybko do łazienki, wyciągnęłam z kosmetyczki tusz do rzęs i szybko je pomalowałam. Do tego usta wiśniowym błyszczykiem. Mm idealnie. Zeszłam na dół do kuchni, w której krzątała się mama. Spojrzała na mnie i się lekko uśmiechnęła.
- Dzień dobry, kochanie. Gotowa na nową szkołę?
- Jasne, że nie. - mruknęłam, na co ona westchnęła. Podała mi śniadanie i usiadła naprzeciwko.
- Smacznego. - uśmiechnęłam się lekko w odpowiedzi i zaczęłam jeść. Gdy obie skończyłyśmy, mama szybko umyła naczynia i ubrała swoją marynarkę. Wyszłyśmy z domu, wsiadłyśmy do auta i odjechałyśmy. Włączyłam radio, a we wnętrzu pojazdu rozniosła się piosenka Chrisa Browna i Tygi 'Ayo'. Uśmiechnęłam się, słysząc jej dźwięki. Chris był moim ulubionym piosenkarzem, więc od razu poprawił mi humor. Patrzyłam przez szybę, nucąc piosenkę. Po jakiś 10 minutach mama zatrzymała się na parkingu przed szkołą. Westchnęłam i usiadłam prosto, łapiąc torbę. Już się ludzie gapią. Spojrzałam na mamę.
- Dzięki. - dałam jej buziaka w policzek i otworzyłam drzwi.
- Miłego dnia, skarbie. - uśmiechnęła się.
- Wzajemnie. - uśmiechnęłam się lekko i wysiadłam. Zamknęłam drzwi i powoli ruszyłam do szkoły. Większość ludzi na parkingu zaczęła się gapić. Okej, nie tak to sobie wyobrażałm. Przeszłam przez grube, dębowe drzwi i zaczęłam się rozglądać za sekretariatem. Po zapytaniu chyba trzech osób, wreszcie tam trafiłam. Sekretarka była strasznie miła. Dała mi plan lekcji, mapkę szkoły i kluczyk do szafki. Życzyła mi również miłego pierwszego dnia szkoły. Odpowiedziałam jej i z małym uśmiechem wyszłam na korytarz. No to szukaj szafki. Wróciłam na parter szukając swojego numeru szafki. 154. Szłam przed siebie, aż wpadłam na kogoś. No super.
- Przepraszam, nie...
- Uważaj jak łazisz. - mruknął jakiś koleś. Przełknęłam śline i spojrzałam powoli na niego.
- Ja.. Ja.. Przepraszam. Nie chciałam.. - westchnęłam - Szukam tylko swojej szafki.
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem. Okej, niezręcznie.
- To szukaj dalej, ale patrz na kogo wchodzisz. - syknął, odchodząc. To było dziwne. Westchnęłam, wracając do poszukiwań. Po kilku minutach wreszcie znalazłam. Otworzyłam ją i spojrzałam na plan lekcji. Pierwszy angielski z panem Derek'iem Willisem. Odłożyłam niepotrzebne rzeczy i zamknęłam szafkę. Ruszyłam na kolejne poszukiwania. Tym razem sali numer 116. Poszło mi o wiele szybciej. Weszłam do klasy kilka minut przed dzwonkiem. Usiadłam w ostatniej ławce pod oknem. Wyjęłam zeszyt i długopis. Minutę przed dzwonkiem do klasy wszedł ten sam chłopak na którego wpadłam. O nie.. Jego wzrok wylądował na mnie. Odwróciłam od razu wzrok, patrząc przez szybę.
- To moje miejsce. - usłyszałam ten sam straszny głos. Podskoczyłam lekko wystraszona.
- Nie wiedziałam. - szepnęłam.
- Więc już wiesz. - mruknął i usiadł obok.
Po chwili do klasy wszedł, jak się domyślam, pan Willis. Usiadł przy swoim biurku i zaczął sprawdzać obecność.
- Bieber? - zapytał po chwili.
- Jestem. - odezwał się mój towarzysz z ławki. Pan Derek od razu na niego spojrzał.
- Jestem zdumiony. Nie spóźnił się pan na moją lekcje, panie Bieber.
- Zdarzają się wyjątki. - wzruszył ramionami. Wzrok nauczyciela spoczął na mnie.
- Nie zniszcz jej, Bieber.
- Nie mam zamiaru.
Pan Willis pokręcił jedynie głową i wrócił do sprawdzania obecnoćci. Na samym końcu wyczytał moje nazwisko.
- Fallon. - spojrzał na mnie - Witaj na zajęciach z języka angielskiego. - uśmiechnął się do mnie uprzejmie, a ja odwzajemniłam gest. Mężczyzna zamknął dziennik i wstał. - Zamknijcie wszystko, kartkówka.
Usłyszałam pare przekleństw ze strony.. Bambera? Nie. Jak on miał? Oh, no tak. Bieber'a. Nauczyciel wręczył nam kartki.
- Nie przejmuj się. Chcę sprawdzić na jakim jesteś poziomie nauki. - pokiwałam głową w odpowiedzi, uśmiechając się lekko. Zajebiście, kartkówka już na pierwszej lekcji.
- Mogę już oddać? - chłopak obok spojrzał na nauczyciela.
- Nie, napisz tyle, ile umiesz. - wzięłam głęboki wdech, gdy nauczyciel odszedł. Spojrzałam na kartkę.. Okej, mogło być gorzej. Podpisałam się.
- Macie 15 minut od teraz. Nie chcę żadnego ściagania. - pan Willis pogroził klasie palcem. No to dalej. Zaczęłam pisać odpowiedzi do zadań. Szczerze to łatwe. Po jakiś 7 minutach skończyłam. Zerknęłam kątem oka na kartkówkę chłopaka obok. Była pusta. Nawet nie napisał nazwiska. Westchnęłam cicho i się lekko przysunęłam, co przykuło jego wzrok i oparł się łokćmi o ławkę. Przysunęłam dyskretnie kartkę do niego, więc jego wzrok spoczął na niej, a ja patrzyłam na pana Willis'a. Chłopak szybko zaczal spisywać odpowiedzi, by chwilę przed koncem czasu skończyć. Nauczyciel zaczął zbierać nasze kartki.
- Znów się nie podpisałeś, Bieber. - pokręcił głową, a on wyrwał mu kartkę, by sie podpisać. Oddałam nauczycielowi swoją. Popatrzyłam jak chłopak pisze swoje imię. Justin. Justin Bieber. Ładnie. Gdy nauczyciel zebrał wszystkie kartki, zaczął prowadzić lekcje. Słuchałam go uważnie i robiłam notatki. Wszyscy słysząc dzwonek, oznaczający koniec lekcji, wzięlii swoje rzeczy i wyszli, Justin oczywiście jako pierwszy. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z sali. Poszłam do swojej szafki, by wziąć butelkę wody. Widziałam, że ktoś podszedł do szafki obok. Zamknęłam drzwiczki, a ta osoba w tym samym momencie je zatrzasnęła. Spojrzałam w jego stronę.
- Nie będę owijał w bawełnę. Trzymaj się ode mnie z daleka. - mruknął, patrząc na mnie.
- Co? - zmarszczyłam brwi.
- Trzymaj się z dala. Nie pomagaj mi, nie rozmawiaj ze mną. Znajdź miejsce z kimś innym. - otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale nic sensownego nie przyszo mi do gowy.
- Czemu? - wydukałam po chwili.
- Jestem dla ciebie nieodpowiedni. - wzruszył ramionami i odszedł. Westchnęłam. Co znaczy nieodpowiedni? Przeczesałam grzywkę palcami i ruszyłam w poszukiwaniu kolejnej sali.
<< >>
- Jasne, że nie. - mruknęłam, na co ona westchnęła. Podała mi śniadanie i usiadła naprzeciwko.
- Smacznego. - uśmiechnęłam się lekko w odpowiedzi i zaczęłam jeść. Gdy obie skończyłyśmy, mama szybko umyła naczynia i ubrała swoją marynarkę. Wyszłyśmy z domu, wsiadłyśmy do auta i odjechałyśmy. Włączyłam radio, a we wnętrzu pojazdu rozniosła się piosenka Chrisa Browna i Tygi 'Ayo'. Uśmiechnęłam się, słysząc jej dźwięki. Chris był moim ulubionym piosenkarzem, więc od razu poprawił mi humor. Patrzyłam przez szybę, nucąc piosenkę. Po jakiś 10 minutach mama zatrzymała się na parkingu przed szkołą. Westchnęłam i usiadłam prosto, łapiąc torbę. Już się ludzie gapią. Spojrzałam na mamę.
- Dzięki. - dałam jej buziaka w policzek i otworzyłam drzwi.
- Miłego dnia, skarbie. - uśmiechnęła się.
- Wzajemnie. - uśmiechnęłam się lekko i wysiadłam. Zamknęłam drzwi i powoli ruszyłam do szkoły. Większość ludzi na parkingu zaczęła się gapić. Okej, nie tak to sobie wyobrażałm. Przeszłam przez grube, dębowe drzwi i zaczęłam się rozglądać za sekretariatem. Po zapytaniu chyba trzech osób, wreszcie tam trafiłam. Sekretarka była strasznie miła. Dała mi plan lekcji, mapkę szkoły i kluczyk do szafki. Życzyła mi również miłego pierwszego dnia szkoły. Odpowiedziałam jej i z małym uśmiechem wyszłam na korytarz. No to szukaj szafki. Wróciłam na parter szukając swojego numeru szafki. 154. Szłam przed siebie, aż wpadłam na kogoś. No super.
- Przepraszam, nie...
- Uważaj jak łazisz. - mruknął jakiś koleś. Przełknęłam śline i spojrzałam powoli na niego.
- Ja.. Ja.. Przepraszam. Nie chciałam.. - westchnęłam - Szukam tylko swojej szafki.
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem. Okej, niezręcznie.
- To szukaj dalej, ale patrz na kogo wchodzisz. - syknął, odchodząc. To było dziwne. Westchnęłam, wracając do poszukiwań. Po kilku minutach wreszcie znalazłam. Otworzyłam ją i spojrzałam na plan lekcji. Pierwszy angielski z panem Derek'iem Willisem. Odłożyłam niepotrzebne rzeczy i zamknęłam szafkę. Ruszyłam na kolejne poszukiwania. Tym razem sali numer 116. Poszło mi o wiele szybciej. Weszłam do klasy kilka minut przed dzwonkiem. Usiadłam w ostatniej ławce pod oknem. Wyjęłam zeszyt i długopis. Minutę przed dzwonkiem do klasy wszedł ten sam chłopak na którego wpadłam. O nie.. Jego wzrok wylądował na mnie. Odwróciłam od razu wzrok, patrząc przez szybę.
- To moje miejsce. - usłyszałam ten sam straszny głos. Podskoczyłam lekko wystraszona.
- Nie wiedziałam. - szepnęłam.
- Więc już wiesz. - mruknął i usiadł obok.
Po chwili do klasy wszedł, jak się domyślam, pan Willis. Usiadł przy swoim biurku i zaczął sprawdzać obecność.
- Bieber? - zapytał po chwili.
- Jestem. - odezwał się mój towarzysz z ławki. Pan Derek od razu na niego spojrzał.
- Jestem zdumiony. Nie spóźnił się pan na moją lekcje, panie Bieber.
- Zdarzają się wyjątki. - wzruszył ramionami. Wzrok nauczyciela spoczął na mnie.
- Nie zniszcz jej, Bieber.
- Nie mam zamiaru.
Pan Willis pokręcił jedynie głową i wrócił do sprawdzania obecnoćci. Na samym końcu wyczytał moje nazwisko.
- Fallon. - spojrzał na mnie - Witaj na zajęciach z języka angielskiego. - uśmiechnął się do mnie uprzejmie, a ja odwzajemniłam gest. Mężczyzna zamknął dziennik i wstał. - Zamknijcie wszystko, kartkówka.
Usłyszałam pare przekleństw ze strony.. Bambera? Nie. Jak on miał? Oh, no tak. Bieber'a. Nauczyciel wręczył nam kartki.
- Nie przejmuj się. Chcę sprawdzić na jakim jesteś poziomie nauki. - pokiwałam głową w odpowiedzi, uśmiechając się lekko. Zajebiście, kartkówka już na pierwszej lekcji.
- Mogę już oddać? - chłopak obok spojrzał na nauczyciela.
- Nie, napisz tyle, ile umiesz. - wzięłam głęboki wdech, gdy nauczyciel odszedł. Spojrzałam na kartkę.. Okej, mogło być gorzej. Podpisałam się.
- Macie 15 minut od teraz. Nie chcę żadnego ściagania. - pan Willis pogroził klasie palcem. No to dalej. Zaczęłam pisać odpowiedzi do zadań. Szczerze to łatwe. Po jakiś 7 minutach skończyłam. Zerknęłam kątem oka na kartkówkę chłopaka obok. Była pusta. Nawet nie napisał nazwiska. Westchnęłam cicho i się lekko przysunęłam, co przykuło jego wzrok i oparł się łokćmi o ławkę. Przysunęłam dyskretnie kartkę do niego, więc jego wzrok spoczął na niej, a ja patrzyłam na pana Willis'a. Chłopak szybko zaczal spisywać odpowiedzi, by chwilę przed koncem czasu skończyć. Nauczyciel zaczął zbierać nasze kartki.
- Znów się nie podpisałeś, Bieber. - pokręcił głową, a on wyrwał mu kartkę, by sie podpisać. Oddałam nauczycielowi swoją. Popatrzyłam jak chłopak pisze swoje imię. Justin. Justin Bieber. Ładnie. Gdy nauczyciel zebrał wszystkie kartki, zaczął prowadzić lekcje. Słuchałam go uważnie i robiłam notatki. Wszyscy słysząc dzwonek, oznaczający koniec lekcji, wzięlii swoje rzeczy i wyszli, Justin oczywiście jako pierwszy. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z sali. Poszłam do swojej szafki, by wziąć butelkę wody. Widziałam, że ktoś podszedł do szafki obok. Zamknęłam drzwiczki, a ta osoba w tym samym momencie je zatrzasnęła. Spojrzałam w jego stronę.
- Nie będę owijał w bawełnę. Trzymaj się ode mnie z daleka. - mruknął, patrząc na mnie.
- Co? - zmarszczyłam brwi.
- Trzymaj się z dala. Nie pomagaj mi, nie rozmawiaj ze mną. Znajdź miejsce z kimś innym. - otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale nic sensownego nie przyszo mi do gowy.
- Czemu? - wydukałam po chwili.
- Jestem dla ciebie nieodpowiedni. - wzruszył ramionami i odszedł. Westchnęłam. Co znaczy nieodpowiedni? Przeczesałam grzywkę palcami i ruszyłam w poszukiwaniu kolejnej sali.
<< >>
Reszta lekcji minęła o dziwo spokojnie. Poszłam ołożyć książki do szafki. Nie spieszy mi się. Mama w pracy i będę wracała sama piechotą. Dobrze, że mam mapkę w telefonie, bo chyba bym się zgubiła. Zamknęłam szafkę i zobaczyłam obok siebie mega przystojnego chłopaka, który się do mnie uśmiechał. Jakie ciacho. Uśmiechnęłam się.
- Cześć.
- Hej. - przygryzłam wargę.
- Więc ty jesteś ta nowa, która już zadarła z Bieber'em?
- Na to wygląda. - zachichotałam.
- Jestem Logan. - chłopak wyciągnął do mnie dłoń.
- Madison. - uśmiechnęłam się i ja uścisnęłam.
- Chodzę do ostatniej klasy.
- Oh.. Więc starszy. - zachichotałam cicho.
- Tak. - pokiwał głową - Słuchaj, jeśli byś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, nawet z tym idiotą Justinem, przyjdź do mnie, okej? - uniósł brew.
- Jasne, dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko. Poczułam czyjś wzrok na sobie i się rozglądnęłam. Pare metrów od nas stał Justin, uważnie nam się przyglądając. Przełknęłam ślinę, utrzymując z nim przez pare sekund kontakt wzrokowy. Po chwili założył swoje okulary przeciwsłoneczne i wyszedł ze szkoły. Westchnęłam cicho i spojrzałam na Logana.
- Muszę już iść. - uśmiechnęłam si lekko.
- Jasne. Uważaj na siebie i do zobaczenia. - puścił mi oczko i odszedł. Zachichotałam cicho, ruszając do wyjścia. Założyłam swoje ciemne okulary, będąc na zewnątrz. Słońce dzisiaj pięknie świeciło. Przewiesiłam swoją torbę przez ramię i ruszyłam powoli do domu. Wyciągnęłam z kieszeni telefon ze słuchawkami. Włączyłam swoją ulubioną składankę muzyczną, powoli idąc. Wyszłam na chodnik, kierując się w stronę, z której przyjechałyśmy z mamą. Gdy znalazłam się za skrzyżowaniem, zatrzymało się obok mnie czerwone Porshe Carrera. Zerknęłam na nie, ale się nie zatrzymałam, więc auto ruszyło powoli za mną. Dobra, to trochę straszne. Spojrzałam znów na to auto, zatrzymując się. Szyba od strony pasażera zsunęła się w dół. Uniosłam brew widząc niejakiego pana Bieber'a. Wyciągnęłam słuchawki, patrząc na niego.
- Czego chcesz?
- Chciałem się zapytać czy może cię nie podwieźć. - wzruszył ramionami, na co ja prychnęłam.
- Myślę, że pan wspaniały nie musi mnie podwozić. - mruknęłam i ruszyłam dalej.
- Nie chcę żebyś się zgubiła. - jechał powoli obok mnie.
- Daj mi spokój. Mam się trzymać z dala od ciebie, pamiętasz? - uniosłam brew. Chłopak otworzył usta by coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął - Na razie. - pokręciłam głową, wsadzając słuchawki do uszu i odeszłam. Usłyszałam lekki pisk opon, a później zobaczyłam tylko jak jego auto wymija mnie i robi się coraz mniejsze, aż wreszcie zniknęło z pola mojego widzenia.
<< >>
- Cześć.
- Hej. - przygryzłam wargę.
- Więc ty jesteś ta nowa, która już zadarła z Bieber'em?
- Na to wygląda. - zachichotałam.
- Jestem Logan. - chłopak wyciągnął do mnie dłoń.
- Madison. - uśmiechnęłam się i ja uścisnęłam.
- Chodzę do ostatniej klasy.
- Oh.. Więc starszy. - zachichotałam cicho.
- Tak. - pokiwał głową - Słuchaj, jeśli byś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, nawet z tym idiotą Justinem, przyjdź do mnie, okej? - uniósł brew.
- Jasne, dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko. Poczułam czyjś wzrok na sobie i się rozglądnęłam. Pare metrów od nas stał Justin, uważnie nam się przyglądając. Przełknęłam ślinę, utrzymując z nim przez pare sekund kontakt wzrokowy. Po chwili założył swoje okulary przeciwsłoneczne i wyszedł ze szkoły. Westchnęłam cicho i spojrzałam na Logana.
- Muszę już iść. - uśmiechnęłam si lekko.
- Jasne. Uważaj na siebie i do zobaczenia. - puścił mi oczko i odszedł. Zachichotałam cicho, ruszając do wyjścia. Założyłam swoje ciemne okulary, będąc na zewnątrz. Słońce dzisiaj pięknie świeciło. Przewiesiłam swoją torbę przez ramię i ruszyłam powoli do domu. Wyciągnęłam z kieszeni telefon ze słuchawkami. Włączyłam swoją ulubioną składankę muzyczną, powoli idąc. Wyszłam na chodnik, kierując się w stronę, z której przyjechałyśmy z mamą. Gdy znalazłam się za skrzyżowaniem, zatrzymało się obok mnie czerwone Porshe Carrera. Zerknęłam na nie, ale się nie zatrzymałam, więc auto ruszyło powoli za mną. Dobra, to trochę straszne. Spojrzałam znów na to auto, zatrzymując się. Szyba od strony pasażera zsunęła się w dół. Uniosłam brew widząc niejakiego pana Bieber'a. Wyciągnęłam słuchawki, patrząc na niego.
- Czego chcesz?
- Chciałem się zapytać czy może cię nie podwieźć. - wzruszył ramionami, na co ja prychnęłam.
- Myślę, że pan wspaniały nie musi mnie podwozić. - mruknęłam i ruszyłam dalej.
- Nie chcę żebyś się zgubiła. - jechał powoli obok mnie.
- Daj mi spokój. Mam się trzymać z dala od ciebie, pamiętasz? - uniosłam brew. Chłopak otworzył usta by coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął - Na razie. - pokręciłam głową, wsadzając słuchawki do uszu i odeszłam. Usłyszałam lekki pisk opon, a później zobaczyłam tylko jak jego auto wymija mnie i robi się coraz mniejsze, aż wreszcie zniknęło z pola mojego widzenia.
<< >>
Dalsza droga była spokojna i niestety samotna. Może gdybym wsiadła do jego auta, miałabym chociaż z kim porozmawiać. Weszłam do domu, położyłam klucze na szafkę i poszłam do swojego pokoju. Odłożyłam torbę, przebrałam się w leginsy i luźną białą koszulkę, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Zeszłam znów na dół, kierując się do kuchni. Przejrzałam zawartość lodówki, zauważąjąc danie do odgrzania. No super. Podgrzałam sobie zawartość opakowania i zjadłam. Wróciłam do swojego pokoju, chcąc się trochę pouczyć. Gdy zrobiłam wszystkie prace domowe i powtórzyłam materiał na jutro, wzięłam swój mały plecaczek, wsadziłam do niego portfel oraz ubrałam buty. Wzięłam słuchawki i wyszłam z domu. Przydadzą się małe zakupy. Weszłam do sklepu, słuchając muzyki. Wzięłam koszyk i ruszyłam po wszystko co było mi potrzebne. Kilka soków, woda, warzywa, pierś z kurczaka, owoce i jakieś żelki. Okej, to powinno wystarczyć. Ruszyłam do kasy, gdy na kogoś wpadłam. Drugi raz tego samego dnia. Świetnie po prostu. Zachwiałam się lekko, na szczęście łapiąc równowagę po chwili.
- Przepraszam. - westchnęłam.
- To ja przepraszam. - spojrzałam w górę i zobaczyłam uśmiechającego się Logana - Wszystko okej?
- Tak, dzięki. - pokiwałam głową.
- Dużo kupiłaś. Jesteś autem? - pokręciłam głową - Na piechotę?
- Tak. W domu nie ma co jeść, bo mama nie zrobiła zakupów. - wzruszyłam ramionami.
- Pomogę ci. - uśmiechnął się.
- Nie musisz. - pokręciłam głową - Dam sobie radę.
- Daj spokój. Jestem autem, więc mogę cię podwieźć.
- Jeśli tak bardzo chcesz. - westchnęłam zrezygnowana.
- Bardzo chcę. - zaśmiał się cicho - Spotkamy się przy wyjściu? Muszę iść po pare rzeczy. - pokiwałam głową - Tylko nie uciekaj.
- Nie mam zamiaru. - zachichotałam cicho. Chłopak puścił mi oczko i odszedł, a ja ruszyłam w stronę kas. Zapłaciłam za swoje zakupy i ustawiłam się przy drzwiach. Po kilku minutach, obok mnie zjawił się Logan ze swoimi zakupami. Wyszliśmy razem ze sklepu, kierując się do jego auta. Spakowaliśmy zakupy do bagażnika i wsiedliśmy, by po chwili odjechać. Całą drogę rozmawialiśmy ze sobą i wygłupialiśmy. Fajny z niego koleś. No i oczywiście przystojny. Mega, ale chyba nie tak przystojny jak Justin. Nie, stop! Czemu ja o nim myślę?! To dupek. Przystojny dupek. Koniec, już nie myślę o nim. Po paru minutach zatrzymaliśmy się pod moim domem. Oboje wysiedliśmy. Wzięłam swoje torby z zakupami i spojrzałam na chłopaka.
- Dziękuję za podwózkę. - uśmiechnęłam się.
- Takim pięknym kobietom jak ty, powinno się pomagać. - mrugnął do mnie, a ja poczułam jak robię się czerwona.
- Przestań. - zachichotałam.
- Jesteś piękna. - powiedział to tak, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Dzięki, że tak myślisz. - uśmiechnęłam się lekko - I dziękuję jeszcze raz za podwózkę. - dałam mu buziaka w policzek.
- Zawsze do usług. - uśmiechnął się szerzej.
- To.. Do zobaczenia. - przygryzłam wargę, a on pokiwał tylko głową. Pomachałam mu i weszłam do domu. Zdjęłam plecaczek i rozpakowałam zakupy. Umyłam ręce, zaczynając robić sobie kolacje. Mm, sałatka owocowa. Jadłam, nucąc i pisząc ze swoją przyjaciółką Agnes smsy. Po zjedzeniu spojrzałam na zegarek, zabierając swoje rzeczy. Rozebrałam się do bielizny i poszłam pod prysznic. Umyłam całe ciało oraz owinęłam się ręcznikiem. Wróciłam do pokoju i założyłam swoją piżamę. Zeszłam na dół po swoją ulubioną wodę, a z nią wróciłam do pokoju. Usiadłam wygodnie na łóżku i się napiłam. Znów się rozglądnęłam po pomieszczeniu. Jeszcze trochę czasu mi potrzeba. Mam nadzieję, że to coś da. Odłożyłam butelkę obok łóżka i się położyłam. Więc tak będzie wyglądać moja codzienność. Szkoła, nauka, dom, sen. I tak na okrągło. Cały czas. Jestem ciekawa jak długo wytrzymam w takim rytmie. Ustawiłam budzik i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Zamknęłam oczy, wtulając się w poduszkę, a spokojny sen ogarnął mnie po paru minutach.
- Przepraszam. - westchnęłam.
- To ja przepraszam. - spojrzałam w górę i zobaczyłam uśmiechającego się Logana - Wszystko okej?
- Tak, dzięki. - pokiwałam głową.
- Dużo kupiłaś. Jesteś autem? - pokręciłam głową - Na piechotę?
- Tak. W domu nie ma co jeść, bo mama nie zrobiła zakupów. - wzruszyłam ramionami.
- Pomogę ci. - uśmiechnął się.
- Nie musisz. - pokręciłam głową - Dam sobie radę.
- Daj spokój. Jestem autem, więc mogę cię podwieźć.
- Jeśli tak bardzo chcesz. - westchnęłam zrezygnowana.
- Bardzo chcę. - zaśmiał się cicho - Spotkamy się przy wyjściu? Muszę iść po pare rzeczy. - pokiwałam głową - Tylko nie uciekaj.
- Nie mam zamiaru. - zachichotałam cicho. Chłopak puścił mi oczko i odszedł, a ja ruszyłam w stronę kas. Zapłaciłam za swoje zakupy i ustawiłam się przy drzwiach. Po kilku minutach, obok mnie zjawił się Logan ze swoimi zakupami. Wyszliśmy razem ze sklepu, kierując się do jego auta. Spakowaliśmy zakupy do bagażnika i wsiedliśmy, by po chwili odjechać. Całą drogę rozmawialiśmy ze sobą i wygłupialiśmy. Fajny z niego koleś. No i oczywiście przystojny. Mega, ale chyba nie tak przystojny jak Justin. Nie, stop! Czemu ja o nim myślę?! To dupek. Przystojny dupek. Koniec, już nie myślę o nim. Po paru minutach zatrzymaliśmy się pod moim domem. Oboje wysiedliśmy. Wzięłam swoje torby z zakupami i spojrzałam na chłopaka.
- Dziękuję za podwózkę. - uśmiechnęłam się.
- Takim pięknym kobietom jak ty, powinno się pomagać. - mrugnął do mnie, a ja poczułam jak robię się czerwona.
- Przestań. - zachichotałam.
- Jesteś piękna. - powiedział to tak, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Dzięki, że tak myślisz. - uśmiechnęłam się lekko - I dziękuję jeszcze raz za podwózkę. - dałam mu buziaka w policzek.
- Zawsze do usług. - uśmiechnął się szerzej.
- To.. Do zobaczenia. - przygryzłam wargę, a on pokiwał tylko głową. Pomachałam mu i weszłam do domu. Zdjęłam plecaczek i rozpakowałam zakupy. Umyłam ręce, zaczynając robić sobie kolacje. Mm, sałatka owocowa. Jadłam, nucąc i pisząc ze swoją przyjaciółką Agnes smsy. Po zjedzeniu spojrzałam na zegarek, zabierając swoje rzeczy. Rozebrałam się do bielizny i poszłam pod prysznic. Umyłam całe ciało oraz owinęłam się ręcznikiem. Wróciłam do pokoju i założyłam swoją piżamę. Zeszłam na dół po swoją ulubioną wodę, a z nią wróciłam do pokoju. Usiadłam wygodnie na łóżku i się napiłam. Znów się rozglądnęłam po pomieszczeniu. Jeszcze trochę czasu mi potrzeba. Mam nadzieję, że to coś da. Odłożyłam butelkę obok łóżka i się położyłam. Więc tak będzie wyglądać moja codzienność. Szkoła, nauka, dom, sen. I tak na okrągło. Cały czas. Jestem ciekawa jak długo wytrzymam w takim rytmie. Ustawiłam budzik i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Zamknęłam oczy, wtulając się w poduszkę, a spokojny sen ogarnął mnie po paru minutach.
~~~
Oto mamy pierwszy rozdział! Wiem, że to dopiero początek tej historii, ale błagam! CZYTASZ = KOMENTUJESZ! To strasznie motywuje. Tak jak obiecałam, rozdział jest w piątek, a kolejny za tydzień. ;) do spisania
Kels ♡
Chce już kolejny! Hsgsjdudba
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPomysl moze nad skroceniem opisow bo troche zniechecaja do czytania ale pomysl jest ogolnie spoko :) x \ givee_me_loveee
OdpowiedzUsuńOgólnie fajnie, ale za bardzo opisujesz co robisz w danym momencie. Mało wiadomo co przeżywa bohaterka. Zapewne jesteś dobra z przedmiotów ścisłych bo bardzo analizujesz otoczenie ^^
OdpowiedzUsuńCholernie mi się podoba *-* jesteś swierna pisarka. Czekam na ciąg dalszy! Moim zdaniem bardzo dobrze, ze używasz wielu opisów scen, gdyż można je sobie łatwiej wyobraziC.
OdpowiedzUsuńCholernie mi się podoba *-* jesteś swierna pisarka. Czekam na ciąg dalszy! Moim zdaniem bardzo dobrze, ze używasz wielu opisów scen, gdyż można je sobie łatwiej wyobraziC.
OdpowiedzUsuńBardzo wciągające! Lecę czytać dalej! ;)
OdpowiedzUsuń