piątek, 1 maja 2015

Rozdział 3

Po tym jak Justin wyszedł, zamknęłam się w swoim pokoju i próbowałam się ogarnąć. Ten cały płacz był chyba wywołany szokiem. Nie zdąrzył mi nic zrobić. Oczywiście gdyby nie Bieber, za co chyba będę mu wdzięczna do końca życia. Chociaż boję się, że będę miała jakąś traumę przez najbliższy czas.
Obecnie siedzę na ławce przed szkołą, podczas przerwy na lunch i jem jabłko. Tak dziwnie mi tutaj. Nie mam z kim rozmawiać ani nic. Podobno Hailey mnie szukała, ale ona jest przyjaciółką Logana, więc nie mogę jej powiedzieć. Znaczy mogę, ale pewnie pomyśli, że zmyślam lub coś. Jadłam dalej, powtarzając materiał na fizykę. Jest piękna pogoda. Jest ciepło, ponad 20 stopni, słońce świeci, nie ma chmur. A może jedna, bo coś mi przysłoniło słońce. Podniosłam głowę w górę i zobaczyłam Hailey. No nie...
- Zaczynam myśleć, że mnie unikasz. - odezwała się dziewczyna, krzyżując ręce na piersiach.
- Nie no.. Przesadzasz. - uśmiechnęłam się lekko.
- Wiesz czemu Logana nie ma? - usiadła obok mnie.
- Ja.. - westchnęłam - Nie wiem. - dziewczyna przyglądała mi się przez chwilę.
- Wiesz czemu Logan jest zawieszony. - pokręciłam głową - Hej, możesz mi powiedzieć. Myślałam, że się kumplujemy.
- Przyjaźnisz się z Loganem. - patrzyłam w podręcznik.
- I co z tego? - zmarszczyła brwi.
- I to, że będziesz trzymać jego stronę. - wstałam.
- Madison. Powiedz mi. - złapała mnie za rękę. Spojrzałam na nią.
- Pobił się z Justinem.
- Z Bieberem? - pokiwałam głową - Czemu tym razem?
- Czemu chcesz wiedzieć skoro mi nie uwierzysz? - wzięłam głęboki wdech.
- Skąd wiesz skoro mi nie powiedziałaś? Wreszcie w naszej paczce jest jakaś dziewczyna, z ktorą mogę się zaprzyjaźnić i normalnie pogadać.
- Ja.. Nie jestem już w waszej paczce. - pokreciłam glowa.
- Poszło o ciebie? - uniosła brwi.
- On mnie próbował zgwałcić, Hailey. - znów pokręciłam głową, widząc obrazy z wczorajszego dnia. Oczy Simpson się powiększyły.
- Kto?
- Logan! Nigdy się już do niego nie zbliże, rozumiesz? Gdyby nie Justin.. - schowałam twarz w dłonie.
- Nie wiedziałam. Tak mi przykro. - wstała i mnie przytuliła - Wiedziałam, że jest chujem, ale nie sądziłam, że jest zdolny do czegoś takiego.
- Ja nie chcę tutaj być. - odsunęłam się - Mimo, że jest zawieszony, boję się, że zaraz skadś wyskoczy i znów spróbuje to zrobić.
- Skoro mu się nie udało, nie będzie już próbował. - uśmiechnęła się pocieszająco.
- On powiedział, że mnie dopadnie i nawet Justin nie będzie w stanie mi pomóc. - pokręciłam głową, pakując podręcznik do torby.
- Mad, wiem, że znamy się krótko, ale wiedz, że zawsze ci pomogę. - uśmiechnęłam się lekko.
- Dziękuję. - przytuliłam ją - Chodźmy na lekcje. - skiwnęłam głową w kierunku szkoły.
<< >>
Teraz, gdy Hailey o tym wie, nie wiem dlaczego, ale nie spuszcza mnie z oczu. Każdą przerwę spędza ze mną, jakby czując, że Logan gdzieś tutaj jest. Na ostatniej lekcji, pisaliśmy sprawdzian, ale teraz już oficjalnie jesteśmy wolni, bo przed chwilą zadzwonił dzwonek, oznaczający przerwę. Wyszłam z klasy i od razu skierowałam się do swojej szafki. Zabrałam co mi potrzebne i odłożyłam, co nie potrzebne. Hailey kończy za godzinę, więc podeszła się tylko ze mną pożegnać. Dałam jej buziaka w policzek i wyszłam ze szkoły. Ruszyłam w kierunku domu. Wsadziłam jak zawsze słuchawki w uszy i szłam nucąc. Mam dziwne wrażenie, że ktoś za mną idzie. Odwróciłam się do tyłu, ale za mna szedł tylko jakiś chłopak. Przyspieszyłam kroku, chcąc się czuć bezpieczniej. Po chwili się odwróciłam do tyłu, ale ten chłopak był bliżej. Przyjrzałam mu się i zobaczyłam... Logana. Przełknęłam ślinę i zaczęłam iść jeszcze szybciej. Zaczęłam szukać w swojej torbie po omacku telefonu, ale nie mogłam go znaleźć. Jak ja bym chciała, żeby tu był Justin. Czując, że chłopak jest coraz bliżej mnie, przyspieszyłam prawie do truchtu. Gdy już miałam zacząć biec, obok mnie zatrzymało się czerwone Porshe. Znam je! Z auta wysiadł wkurzony Bieber i podszedł do mnie.
- Wsiadaj. - kiwnął głową w stronę pojazdu, a sam ruszył w kierunku Logana.
- Justin nie. - złapałam go za ramie. Chłopak na mnie spojrzał.
- Wsiadaj do auta.
- Nie wsiądę bez ciebie. Nie chcę żeby znów ci się coś stało z mojego powodu. - westchnęłam. Justin spojrzał na Logana, który stał kilka metrow od nas i przyglądał nam się uważnie. Po chwili otworzył mi drzwi.
- Wsiadaj. - mruknął. Przełknęłam ślinę i wsiadłam do jego auta. Boję się go, gdy mówi takim tonem. Patrzyłam na nich przez szybę. Na szczęście Justin tylko coś do niego powiedział i wrócił do auta. Odjechał jak zwykle z piskiem opon.
- Dziękuję. - powiedziałam po chwili ciszy.
- Wiedziałem, że muszę cię obserwować. - pokręcił głową.
- Że co? - spojrzałam na niego.
- Myślisz, że tak po prostu bym się zjawił. - zerknął na mnie.
- Szukałam telefonu, ale nie mogłam znaleźć. - westchnęłam.
- Dlatego od dzisiaj ja cię codziennie odwożę do domu. - uniosłam brwi, patrząc na chłopaka.
- Jaja sobie robisz? - prychnęłam.
- A może wolisz żeby dokończył to co zaczął wczoraj? - syknął, spoglądając na mnie.
- O co mu chodzi? O co wam chodzi? - pokręciłam głową - Jeśli chodzi o jakieś wasze osobiste sprawy, to je załatwcie między sobą, a mnie w to nie wciągajcie.
- To jest osobista sprawa między nim, a tobą i to ja się w tę sytuację wpieprzyłem.  - objęłam swoje ciało rękoma.
- To i tak nic nie zmieni, skoro mnie dopadnie gdzie chce. - zamknęłam oczy.
- Jesteś sama w domu?
- Mhm. - mruknęłam.
- A rodzice? A rodzeństwo?
- Mieszkam sama z mamą, której wiecznie w domu nie ma. - wzruszyłam ramionami - Więc... Już mi to powoli wisi. Jeśli chce, to i tak w pewnym momencie mnie dopadnie. Nie ważne czy będę w domu, czy w miejscu publicznym.
- Nie pozwolę na to. - spojrzałam na Justina.
- Przecież nawet mnie nie lubisz, więc o co ci chodzi?
- Nigdy tego nie powiedziałem. - pokręcił głową.
- A tak się zachowujesz! Jakbym ci zamordowała całą rodzinę, a nagle zaczynasz mi pomagać!
- Uspokój się, Madison. - powiedział łagodnie. Prychnęłam.
- Skąd ty wogóle wiesz gdzie mieszkam?
- Wczoraj cię odwiozłem przecież.
- Nie mówię o tym. Wczoraj też ci nie podałam swojego adresu, a ty tak po prostu tam trafiłeś. Może miałeś takie przeczucie? - uniosłam brew.
- Mówiłem, że cię obserwowałem. - otworzyłam szerzej oczy.
- Jak długo?
- Od pierwszego dnia szkoły. - wzruszył ramionami. Pokręciłam głową i już się nie odezwałam. Gdy chłopak zatrzymał się pod moim domem, od razu wysiadłam i poszłam wkurzona do domu. Co on sobie myśli?! Że może mnie tak obserwować?! Zatrzymałam się i odwróciłam w stronę auta. Niestety wyszło na to, ze Justin na mnie wpadł, bo szedł za mna.
- Podglądasz mnie?
- Ja to nazywam obserwowaniem. - przekrzywił głowę w bok.
- Ale gdy się przebieram. - zacisnęłam usta.
- Może... Czasem? - uniósł brwi.
- Czasem? - prychnęłam - Jesteś świnią.
- Idź do domu i nie rób scen na ulicy. - pokręciłam głową i weszłam do domu, rzucając klucze na szafkę. Bieber wszedł zaraz za mna.
- A ty tu czego? - zmarszczyłam nos.
- Nie zostawię cię samej, aż nie wróci twoja mama.
- Kolejny żart?
- Nie. - wzruszył ramionami i jak gdyby nigdy nic, poszedł do kuchni, czując się jak u siebie. Matko, chcę go wyrzucić z domu, ale też cieszę się, że tutaj jest. Zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki wdech, uspakajając się.
<< >>
Obudziłam się w środku nocy z krzykiem. Usiadłam szybko i rozglądnęłam się po pokoju. Chwilę później, obok mnie zjawił się Justin.
- Wszytko okej? - usiadł na brzegu mojego łóżka.
- Ja.. Nie wiem.. - szybko oddychałam.
- Zły sen?
- Tak jakby... Był taki rzeczywisty. - pokręciłam głową - Śniło mi się, że.. Logan dostał się do mojego pokoju przez okno i.. Mnie dotykał. - zadrżałam. Chłopak westchnął i wstał.
- Sprawdzę co się dzieje i ci powiem czy mógł tutaj być, hm? - pokiwałam w odpowiedzi głową. Mimo, że chciałam Justina w pewnym momencie wyrzucić ze swojego domu, wieczór spędziliśmy miło. Oglądnęliśmy kilka filmów, jedząc niezdrowe rzeczy i śmiejąc się. To normalne przy komediach. Zaproponował, ze zostanie ze mna aż moja mama nie wróci. Ale... To moja mama nie wróciła? Patrzyłam na chłopaka uważnie.
- Gdzie byłeś? - odwrócił się w moją stronę, nie wiedząc o co mi chodzi - Aż do teraz. Miałeś wyjść, gdy moja mama przyjdzie.
- Och... Nie wiem czy twoja mama wróciła, ale... Wolałem mieć na ciebie oko i tak trochę usnąłem na twojej kanapie. - podrapał się po karku.
- Byleś tu cały czas? - pokiwał głową, a ja się lekko uśmiechnęłam - Sprawdziłeś?
- Tak. Okno było zamknięte?
- Zamykałam je. Coś z nim nie tak? - zmarszczyłam czoło.
- Jest otwarte. - zamknął je.
- Czyli tu był? - spytałam cicho.
- Idź spać, Madison. - Justin na mnie spojrzał.
- Jak mam spać, skoro on tu był?
- Nie wiemy czy był. Może ja po prostu zapaliłem papierosa i zapomniałem zamknąć. Idź spać, bo jutro idziesz do szkoły. - schowałam twarz w dłoniach.
- Nie zasnę. - pokręciłam głową. Bieber do mnie podszedł.
- Co ci pomoże zasnąć?
- Nie mam pojęcia. - wzruszyłam ramionami i się położyłam.
- Przytul się do misia czy coś. Będę przy tobie całą noc, więc nic ci się nie stanie. - uśmiechnęłam się lekko, przytulając do poduszki. Chłopak wrócił na kanape, na której usiadł. Zamknęłam oczy, próbując zasnąć. Wierciłam się tak dobre kilka minut, aż nie usiadłam, a to przykuło wzrok chłopaka. Uniósł brew.
- Coś nie tak?
- Chodź tu. - przesunęłam się - Łóżko jest wygodniejsze.
- Mad, tu jest okej.
- Nie będę się powtarzać. - pokręciłam głową i poklepalam miejsce obok siebie. Chłopak pokręcił głową, powoli wstając i podszedł do mojego łóżka. Zdjął buty i skarpetki, bluze, którą przewiesił przez ramę łóżka, a zegarek i łańuch położył na szafce nocnej. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc jakieś czarne kontury na jego rękach. Ma rękawy. Położyłam się, a po chwili obok mnie wylądował Justin. Odwróciłam się tyłem do niego, wtulając w poduszkę.
- Dobranoc bohaterze.
- Dobranoc księżniczko.
~`~
No i mamy trzeci rozdział! Jak myślicie, Logan był w pokoju Madison, gdy spała?
Dziękuję za komentarze, ale mam złą wiadomość. Rozdziały mam napisane do 11, więc jeszcze trochę się pomęczycie, a ja postaram się następne rozdziały pisać... lepiej?
I JEŚLI BĘDĄ POD TYM ROZDZIAŁEM MIN. 3 KOMENTARZE, NASTĘPNY POJAWI SIĘ WCZEŚNIEJ!
Chciałam Wam również życzyć miłej majówki!
Kels x