piątek, 1 maja 2015

Rozdział 3

Po tym jak Justin wyszedł, zamknęłam się w swoim pokoju i próbowałam się ogarnąć. Ten cały płacz był chyba wywołany szokiem. Nie zdąrzył mi nic zrobić. Oczywiście gdyby nie Bieber, za co chyba będę mu wdzięczna do końca życia. Chociaż boję się, że będę miała jakąś traumę przez najbliższy czas.
Obecnie siedzę na ławce przed szkołą, podczas przerwy na lunch i jem jabłko. Tak dziwnie mi tutaj. Nie mam z kim rozmawiać ani nic. Podobno Hailey mnie szukała, ale ona jest przyjaciółką Logana, więc nie mogę jej powiedzieć. Znaczy mogę, ale pewnie pomyśli, że zmyślam lub coś. Jadłam dalej, powtarzając materiał na fizykę. Jest piękna pogoda. Jest ciepło, ponad 20 stopni, słońce świeci, nie ma chmur. A może jedna, bo coś mi przysłoniło słońce. Podniosłam głowę w górę i zobaczyłam Hailey. No nie...
- Zaczynam myśleć, że mnie unikasz. - odezwała się dziewczyna, krzyżując ręce na piersiach.
- Nie no.. Przesadzasz. - uśmiechnęłam się lekko.
- Wiesz czemu Logana nie ma? - usiadła obok mnie.
- Ja.. - westchnęłam - Nie wiem. - dziewczyna przyglądała mi się przez chwilę.
- Wiesz czemu Logan jest zawieszony. - pokręciłam głową - Hej, możesz mi powiedzieć. Myślałam, że się kumplujemy.
- Przyjaźnisz się z Loganem. - patrzyłam w podręcznik.
- I co z tego? - zmarszczyła brwi.
- I to, że będziesz trzymać jego stronę. - wstałam.
- Madison. Powiedz mi. - złapała mnie za rękę. Spojrzałam na nią.
- Pobił się z Justinem.
- Z Bieberem? - pokiwałam głową - Czemu tym razem?
- Czemu chcesz wiedzieć skoro mi nie uwierzysz? - wzięłam głęboki wdech.
- Skąd wiesz skoro mi nie powiedziałaś? Wreszcie w naszej paczce jest jakaś dziewczyna, z ktorą mogę się zaprzyjaźnić i normalnie pogadać.
- Ja.. Nie jestem już w waszej paczce. - pokreciłam glowa.
- Poszło o ciebie? - uniosła brwi.
- On mnie próbował zgwałcić, Hailey. - znów pokręciłam głową, widząc obrazy z wczorajszego dnia. Oczy Simpson się powiększyły.
- Kto?
- Logan! Nigdy się już do niego nie zbliże, rozumiesz? Gdyby nie Justin.. - schowałam twarz w dłonie.
- Nie wiedziałam. Tak mi przykro. - wstała i mnie przytuliła - Wiedziałam, że jest chujem, ale nie sądziłam, że jest zdolny do czegoś takiego.
- Ja nie chcę tutaj być. - odsunęłam się - Mimo, że jest zawieszony, boję się, że zaraz skadś wyskoczy i znów spróbuje to zrobić.
- Skoro mu się nie udało, nie będzie już próbował. - uśmiechnęła się pocieszająco.
- On powiedział, że mnie dopadnie i nawet Justin nie będzie w stanie mi pomóc. - pokręciłam głową, pakując podręcznik do torby.
- Mad, wiem, że znamy się krótko, ale wiedz, że zawsze ci pomogę. - uśmiechnęłam się lekko.
- Dziękuję. - przytuliłam ją - Chodźmy na lekcje. - skiwnęłam głową w kierunku szkoły.
<< >>
Teraz, gdy Hailey o tym wie, nie wiem dlaczego, ale nie spuszcza mnie z oczu. Każdą przerwę spędza ze mną, jakby czując, że Logan gdzieś tutaj jest. Na ostatniej lekcji, pisaliśmy sprawdzian, ale teraz już oficjalnie jesteśmy wolni, bo przed chwilą zadzwonił dzwonek, oznaczający przerwę. Wyszłam z klasy i od razu skierowałam się do swojej szafki. Zabrałam co mi potrzebne i odłożyłam, co nie potrzebne. Hailey kończy za godzinę, więc podeszła się tylko ze mną pożegnać. Dałam jej buziaka w policzek i wyszłam ze szkoły. Ruszyłam w kierunku domu. Wsadziłam jak zawsze słuchawki w uszy i szłam nucąc. Mam dziwne wrażenie, że ktoś za mną idzie. Odwróciłam się do tyłu, ale za mna szedł tylko jakiś chłopak. Przyspieszyłam kroku, chcąc się czuć bezpieczniej. Po chwili się odwróciłam do tyłu, ale ten chłopak był bliżej. Przyjrzałam mu się i zobaczyłam... Logana. Przełknęłam ślinę i zaczęłam iść jeszcze szybciej. Zaczęłam szukać w swojej torbie po omacku telefonu, ale nie mogłam go znaleźć. Jak ja bym chciała, żeby tu był Justin. Czując, że chłopak jest coraz bliżej mnie, przyspieszyłam prawie do truchtu. Gdy już miałam zacząć biec, obok mnie zatrzymało się czerwone Porshe. Znam je! Z auta wysiadł wkurzony Bieber i podszedł do mnie.
- Wsiadaj. - kiwnął głową w stronę pojazdu, a sam ruszył w kierunku Logana.
- Justin nie. - złapałam go za ramie. Chłopak na mnie spojrzał.
- Wsiadaj do auta.
- Nie wsiądę bez ciebie. Nie chcę żeby znów ci się coś stało z mojego powodu. - westchnęłam. Justin spojrzał na Logana, który stał kilka metrow od nas i przyglądał nam się uważnie. Po chwili otworzył mi drzwi.
- Wsiadaj. - mruknął. Przełknęłam ślinę i wsiadłam do jego auta. Boję się go, gdy mówi takim tonem. Patrzyłam na nich przez szybę. Na szczęście Justin tylko coś do niego powiedział i wrócił do auta. Odjechał jak zwykle z piskiem opon.
- Dziękuję. - powiedziałam po chwili ciszy.
- Wiedziałem, że muszę cię obserwować. - pokręcił głową.
- Że co? - spojrzałam na niego.
- Myślisz, że tak po prostu bym się zjawił. - zerknął na mnie.
- Szukałam telefonu, ale nie mogłam znaleźć. - westchnęłam.
- Dlatego od dzisiaj ja cię codziennie odwożę do domu. - uniosłam brwi, patrząc na chłopaka.
- Jaja sobie robisz? - prychnęłam.
- A może wolisz żeby dokończył to co zaczął wczoraj? - syknął, spoglądając na mnie.
- O co mu chodzi? O co wam chodzi? - pokręciłam głową - Jeśli chodzi o jakieś wasze osobiste sprawy, to je załatwcie między sobą, a mnie w to nie wciągajcie.
- To jest osobista sprawa między nim, a tobą i to ja się w tę sytuację wpieprzyłem.  - objęłam swoje ciało rękoma.
- To i tak nic nie zmieni, skoro mnie dopadnie gdzie chce. - zamknęłam oczy.
- Jesteś sama w domu?
- Mhm. - mruknęłam.
- A rodzice? A rodzeństwo?
- Mieszkam sama z mamą, której wiecznie w domu nie ma. - wzruszyłam ramionami - Więc... Już mi to powoli wisi. Jeśli chce, to i tak w pewnym momencie mnie dopadnie. Nie ważne czy będę w domu, czy w miejscu publicznym.
- Nie pozwolę na to. - spojrzałam na Justina.
- Przecież nawet mnie nie lubisz, więc o co ci chodzi?
- Nigdy tego nie powiedziałem. - pokręcił głową.
- A tak się zachowujesz! Jakbym ci zamordowała całą rodzinę, a nagle zaczynasz mi pomagać!
- Uspokój się, Madison. - powiedział łagodnie. Prychnęłam.
- Skąd ty wogóle wiesz gdzie mieszkam?
- Wczoraj cię odwiozłem przecież.
- Nie mówię o tym. Wczoraj też ci nie podałam swojego adresu, a ty tak po prostu tam trafiłeś. Może miałeś takie przeczucie? - uniosłam brew.
- Mówiłem, że cię obserwowałem. - otworzyłam szerzej oczy.
- Jak długo?
- Od pierwszego dnia szkoły. - wzruszył ramionami. Pokręciłam głową i już się nie odezwałam. Gdy chłopak zatrzymał się pod moim domem, od razu wysiadłam i poszłam wkurzona do domu. Co on sobie myśli?! Że może mnie tak obserwować?! Zatrzymałam się i odwróciłam w stronę auta. Niestety wyszło na to, ze Justin na mnie wpadł, bo szedł za mna.
- Podglądasz mnie?
- Ja to nazywam obserwowaniem. - przekrzywił głowę w bok.
- Ale gdy się przebieram. - zacisnęłam usta.
- Może... Czasem? - uniósł brwi.
- Czasem? - prychnęłam - Jesteś świnią.
- Idź do domu i nie rób scen na ulicy. - pokręciłam głową i weszłam do domu, rzucając klucze na szafkę. Bieber wszedł zaraz za mna.
- A ty tu czego? - zmarszczyłam nos.
- Nie zostawię cię samej, aż nie wróci twoja mama.
- Kolejny żart?
- Nie. - wzruszył ramionami i jak gdyby nigdy nic, poszedł do kuchni, czując się jak u siebie. Matko, chcę go wyrzucić z domu, ale też cieszę się, że tutaj jest. Zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki wdech, uspakajając się.
<< >>
Obudziłam się w środku nocy z krzykiem. Usiadłam szybko i rozglądnęłam się po pokoju. Chwilę później, obok mnie zjawił się Justin.
- Wszytko okej? - usiadł na brzegu mojego łóżka.
- Ja.. Nie wiem.. - szybko oddychałam.
- Zły sen?
- Tak jakby... Był taki rzeczywisty. - pokręciłam głową - Śniło mi się, że.. Logan dostał się do mojego pokoju przez okno i.. Mnie dotykał. - zadrżałam. Chłopak westchnął i wstał.
- Sprawdzę co się dzieje i ci powiem czy mógł tutaj być, hm? - pokiwałam w odpowiedzi głową. Mimo, że chciałam Justina w pewnym momencie wyrzucić ze swojego domu, wieczór spędziliśmy miło. Oglądnęliśmy kilka filmów, jedząc niezdrowe rzeczy i śmiejąc się. To normalne przy komediach. Zaproponował, ze zostanie ze mna aż moja mama nie wróci. Ale... To moja mama nie wróciła? Patrzyłam na chłopaka uważnie.
- Gdzie byłeś? - odwrócił się w moją stronę, nie wiedząc o co mi chodzi - Aż do teraz. Miałeś wyjść, gdy moja mama przyjdzie.
- Och... Nie wiem czy twoja mama wróciła, ale... Wolałem mieć na ciebie oko i tak trochę usnąłem na twojej kanapie. - podrapał się po karku.
- Byleś tu cały czas? - pokiwał głową, a ja się lekko uśmiechnęłam - Sprawdziłeś?
- Tak. Okno było zamknięte?
- Zamykałam je. Coś z nim nie tak? - zmarszczyłam czoło.
- Jest otwarte. - zamknął je.
- Czyli tu był? - spytałam cicho.
- Idź spać, Madison. - Justin na mnie spojrzał.
- Jak mam spać, skoro on tu był?
- Nie wiemy czy był. Może ja po prostu zapaliłem papierosa i zapomniałem zamknąć. Idź spać, bo jutro idziesz do szkoły. - schowałam twarz w dłoniach.
- Nie zasnę. - pokręciłam głową. Bieber do mnie podszedł.
- Co ci pomoże zasnąć?
- Nie mam pojęcia. - wzruszyłam ramionami i się położyłam.
- Przytul się do misia czy coś. Będę przy tobie całą noc, więc nic ci się nie stanie. - uśmiechnęłam się lekko, przytulając do poduszki. Chłopak wrócił na kanape, na której usiadł. Zamknęłam oczy, próbując zasnąć. Wierciłam się tak dobre kilka minut, aż nie usiadłam, a to przykuło wzrok chłopaka. Uniósł brew.
- Coś nie tak?
- Chodź tu. - przesunęłam się - Łóżko jest wygodniejsze.
- Mad, tu jest okej.
- Nie będę się powtarzać. - pokręciłam głową i poklepalam miejsce obok siebie. Chłopak pokręcił głową, powoli wstając i podszedł do mojego łóżka. Zdjął buty i skarpetki, bluze, którą przewiesił przez ramę łóżka, a zegarek i łańuch położył na szafce nocnej. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc jakieś czarne kontury na jego rękach. Ma rękawy. Położyłam się, a po chwili obok mnie wylądował Justin. Odwróciłam się tyłem do niego, wtulając w poduszkę.
- Dobranoc bohaterze.
- Dobranoc księżniczko.
~`~
No i mamy trzeci rozdział! Jak myślicie, Logan był w pokoju Madison, gdy spała?
Dziękuję za komentarze, ale mam złą wiadomość. Rozdziały mam napisane do 11, więc jeszcze trochę się pomęczycie, a ja postaram się następne rozdziały pisać... lepiej?
I JEŚLI BĘDĄ POD TYM ROZDZIAŁEM MIN. 3 KOMENTARZE, NASTĘPNY POJAWI SIĘ WCZEŚNIEJ!
Chciałam Wam również życzyć miłej majówki!
Kels x

sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 2

Budzik zadzwonił, jakąś godzinę po wschodzie słońca. Wyłaczyłam go i się przeciągnęłam. O dziwo jestem wyspana. Poszłam do łazienki się ogarnąć i wrociłam do pokoju, by się ubrać. Na dzisiaj wybrałam jasne jeansy z wysokim stanem, do tego czarną koszulkę na ramiączkach, która sięgała do pępka, czarny sweterek plus czarno-białe Adidasy. Dzisiaj zrobię wysokiego kucyka. Podmalowałam się i spakowałam potrzebne rzeczy do plecaka. Wzięłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne i zeszłam na dół. Przeszłam do kuchni, mamy oczywiście już nie było. No kto by się spodziewał? Zrobiłam sobie szybkie śniadanie, wzięłam kasę na lunch i wyszłam z domu. Wsadziłam słuchawki do uszu, puszczając płytę Chrisa 'X'. Jest genialna i zawsze poprawia mi humor. Po jakiś 15 minutach weszłam do budynku, od razu kierując się do swojej szafki. Uśmiechnęłam się, widząc czekającego tam Logana. Podeszłam i otworzyłam drzwiczki żeby wyciągnąć książki.
- Hej piękna. - uśmiechnął się chłopak, gdy mnie zauważył.
- Dzień dobry panie przystojny. - zachichotałam i zamknęłam szafkę. Morrison postanowił odprowadzić mnie pod salę, a ten pomysł wcale mi nie przeszkadzał. Rozmawialiśmy całą drogę pod salę. Tam nie zauważyłam nikogo innego jak pana-wiecznie-złego Biebera. Dostrzegając nas, chłopak momentalnie się wyprostował i zacisnął szczękę. Zignorowałam go, wracając do rozmowy z Loganem. Po dzwonku dałam mu buziaka w policzek i weszłam do klasy, siadając w ostatniej ławce pod oknem. Pieprz się Bieber. Będę tu siedzieć skoro chcę. Teraz mamy lekcje biologii, więc wyciągnęłam zeszyt wraz z podręcznikiem i długopisem. Usiadłam prosto, a Justin usiadł obok, będąc jeszcze bardziej wkurzonym. Ogarnij żyłki, bo ta wielka na czole ci zaraz pęknie, koleś.
- Co? - spojrzał na mnie, a ja na niego - Jaka znów żyłka?
- Powiedziałam to na głos? - uniosłam brwi.
- Na to wygląda. - mruknął.
- No bo zobacz. Masz tutaj taką żyłkę - wskazałam palcem na jego czoło - i jak jesteś zdenerwowany to ją widać. A cały czas ją widać, bo cały czas chodzisz jakiś wkurzony bez większego powodu, chociaż teraz jesteś mega wkurwiony, bo ona ci tak pulsuje jakby miała pęknąć. - wzruszyłam ramionami.
- Ty się słyszysz? - uniósł brwi.
- Jasne, że tak. Nie tylko ty tak masz.
Chłopak pokręcił jedynie głową i spojrzał na drzwi, przez które wszedł właśnie nauczyciel. Odrzuciłam włosy do tyłu, siadając wygodniej. Więc chyba oficjalnie zaczyna się drugi dzień w piekle.
Po sprawdzeniu obecności, nauczyciel rozpoczął kolejny temat. Notowałam wszystko co potrzebne, a na końcu nauczyciel rozdał nam karty pracy, żebyśmy mogli zdobyć oceny. Gdy wrócił na swoje miejsce, zaczęłam robić zadania.
- Nie powinnaś się z nim spotykać. - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Justina.
- O co ci chodzi?
- On jest dla ciebie nieodpowiedni. - wzruszył ramionami.
- Och... Więc teraz będziesz mi mówić z kim mogę się zadawać? - uniosłam brew.
- Mówię ci prawdę. Skrzywdzi cię i będziesz płakać. - spojrzał na mnie.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Znam go za dobrze, Madison. Po prostu trzymaj się od niego z dala. - patrzyłam na niego przez chwilę.
- Nie wiem kim jesteś i skąd się wziąłeś, ale jesteś popieprzony. Może najlepiej żebym trzymała się od wszystkich z dala?
- Wiesz co? Dobry pomysł. - pokiwał głową, na co prychnęłam.
- Nie wiem o co ci chodzi, ale daj mi spokój. - zatrzasnęłam podręcznik i usiadłam prosto. Wzięłam głęboki wdech, czekając na dzwonek. Słysząc go po chwili, spakowałam się szybko i wyszłam jeszcze przed Justinem. Poszłam do swojej szafki by wziąć z niej butelkę z wodą. Ktoś zatrzymał się obok, więc zamknęłam drzwi chcąc zobaczyć Logana, ale na moje nieszczeście to był Bieber. Uniosłam pytająco brwi patrząc na niego.
- Nie zasługujesz na to żeby cię skrzywdził.
- Nadal nie rozumiem o co ci chodzi. - pokręciłam głową.
- Żeby dokładnie ci to wytłumaczyć, musiałbym opowiedzieć ci o swoim życiu, a tego nie chcę. Musisz mi uwierzyć. To nie jest chłopak dla ciebie. Najlepiej żebyś trzymała się od niego jak najdalej. Za dużo widziałem sytuacji, gdy ranił jakąś dziewczynę, a ty wyglądasz na.. Taką.. Kruchą. Za dobrze go znam, żeby wiedzieć co jest w stanie ci zrobić. Niestety teraz decyzja należy do ciebie. Jeśli mi nie wierzysz to trudno, ale jak ci coś zrobi, to przypomnij sobie moje słowa. Że cię ostrzegałem. - patrzył na mnie mowiąc to. Westchnęłam.
- Oprócz niego, nie znam tutaj nikogo. - pokręciłam głową i odeszłam. Poszłam na nastepną lekcje, w przeciwieństwie do Justina. Próbowałam się skupić na lekcji, ale nie mogłam. Cały czas się zastanawiałam, co takiego może mi zrobić Logan. Przecież nie wygląda na takiego. A nawet jeśli to po co Bieber mnie przed nim ostrzegał? Myślałam, że ma wszystkich i wszystko w dupie. Może się myliłam? Nie wiem, ale dziwnie mi teraz. Chociaż nie znam Logana za długo. Ale też nie znam nikogo oprócz niego.

Tydzien pozniej

Zadzwonił dzwonek, powiadamiajacy uczniów o przerwie na lunch. Wyszłam z klasy i skierowałam się na stołówkę. Wzięłam dla siebie jedzenie, zapłaciłam i usiadłam obok Logana przy stole. Uśmiechnęłam się lekko do niego, zaczynając jeść. Zapoznał mnie ze swoimi przyjaciółmi. Są mega w pożadku. Nawet zaczęłam się kumplować z Hailey. Jest mega miła i fajnie się z nią rozmawia. No i oczywiście jest śliczna. Niestety dzisiaj nie miałam ochoty na gadanie. Pierwszy raz od naszej rozmowy, w szkole pojawił się Justin. Od rana mnie obserwuje. Siada już bez problemu ze mną, a jeśli mi się uda usiąść gdzieś indziej, patrzy na mnie przez calą lekcje. Teraz też czuję się obserwowana. On jest straszny, zaczynam się go bać. Napiłam się soku pomarańczowego i oparłam czoło o ramię Logana.
- Wszystko okej, mała? - spojrzał na mnie, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową - Na pewno?
- Na bank. - uśmiechnęłam się lekko i usiadłam prosto - Tylko trochę mi niedobrze. - rozglądnęłam się. Po chwili mój wzrok spotkał się z jego. Justin siedział na końcu stołówki i się na mnie gapił. Zauważając, że się na niego patrzę, nie przerwał spojrzenia. Przełknęłam ślinę i spojrzałam w dół na swoje udo, na którym wylądowała ręka Logana. Spojrzałam na wszystkich siedzących przy stole z nami. Wszyscy byli pochłonięci rozmową, więc niczego nie zauważyli.
- Pójdę do łazienki. - powiedziałam do Logana i wstałam, zrzucając jego dłoń i chwytając tacę.
- Pójdę z tobą, nie wyglądasz za dobrze.
- Dam sobie radę. - odeszłam szybko od nich. Wyrzuciłam resztki jedzenia i odłożyłam tacę. Wyszłam ze stołówki kierując się w stronę damskiej toalety. Szłam korytarzem, gdy nagle zostałam zaciągnięta w ciemny korytarzyk, który prowadził do schowka woźnego. Pisnęłam, ale poczułam czyjąś rękę na moich ustach, a później jak ten ktoś popycha mnie na ścianę. Mój oddech przyspieszył, wiedząc, że nie mogę się ruszyć.
- Spodobałaś mi się już pierwszego dnia. - znajomy głos powiedział. Chwila, ja go znam! Zaczęłam się szarpać, próbując wydostać, ale Logan naparł na mnie swoim ciałem mocniej, przez co nie mogłam wykonać juz żadnego ruchu - Więc teraz.. Wezmę to czego chcę, rozumiesz? - pokręciłam szybko głową, gdy on zaczął całować mnie po szyi. Nie! Znów zaczęłam próbować się wydostać. Cholerna przerwa na lunch! Nie ma tu nikogo, kto mógłby mi pomóc! Jedną ręką zaczął odpinać moje spodnie. W tym momencie nie wytrzymałam i łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Zaczęło mi brakować sił. Logan był silniejszy i to o wiele. Nie miałam z nim szans. Ostatkami sił próbowałam go odepchnąć. Jednak na marne.
- Przestań się ruszać, dziwko. - warknął, a z moich ust wydobył się cichy szloch. Wsunął dłoń pod moją koszulkę, dotykając mojego ciała. Zacisnęłam powieki, nie chcąc niczego innego jak tego, żeby mnie już puścił. Po chwili poczułam jak się ode mnie odsuwa. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że to nie on się odsunął, ale ktoś go odepchnął. Zsunęłam się po ścianie na podłogę, zaczynając płakać. Nie interesowało mnie co w tym momencie się dzieje wokół mnie.
- Bieber, Morrison! W tej chwili oboje do dyrektora! - usłyszałam jak jakaś kobieta krzyczy. Rozglądnęłam się i powoli wstałam. Zapięłam szybko spodnie, poprawiłam szybko koszulkę i wyszłam do nich.
- Może niech lepiej pani zadzwoni na policję! - wydarł się Justin i znów rzucił na Logana. Wytarłam łzy i podbiegłam do nich.
- Justin zostaw go. - stanęłam przed nim, rozdzielając ich. Nauczycielka patrzyła na nas.
- Cała trójka do dyrektora! - podskoczyłam lekko przestraszona. Pokręciłam szybko głową.
- Nigdzie nie idę. - szepnęłam.
- Ty też młoda damo. - spojrzała na mnie wściekła. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na Justina. Pokręcił głową i wskazał ręką, że mam iść. Westchnęłam, ruszając za nauczycielką i czując, że Bieber idzie tuż za mną jak jakiś ochroniarz. Po chwili weszliśmy do gabinetu. Mężczyzna spojrzał znad komputera i pokręcił głową.
- O co znów poszło? - patrzył na chłopaków. Żaden nic nie powiedział, a wzrok dyrektora wylądował na mnie. Spuściłam głowę, czując nowe łzy. Cholera, muszę coś wymyslić, bo Justin powie prawdę.
- To moja wina. - wzięłam głęboki wdech, próbując wymyślić jakieś przekonujące kłamstwo - chciałam zdenerwować Logana i poszłam do Justina, ale nigdy bym nie pomyślała, że się pobiją.
- To prawda? - dyrektor popatrzył na chłopaków. Spojrzałam na Justina, błagając żeby potwierdził.
- Tak, proszę pana. - mruknął szatyn, a ja odetchnęłam z ulgą. Morrison też potwierdził. W końcu to on by tutaj miał policję na karku, a nawet rozprawę sądową.
- To bylo nieodpowiedzialne, panno... - mężczyzna uniósł pytająco brew.
- Fallon. - szepnęłam.
- Panno Fallon. - pokiwał głową - A wy dwoje wiedzieliście co was czeka po kolejnej bójce. Oboje jesteście zawieszeni na tydzień w prawach ucznia.
- Co? - spojrzałam na dyrektora - Niech pan nie będzie taki surowy.. To moja wina. W prawdzie Justin nie jest tutaj niczemu winien..
- Oboje są zawieszeni, panno Fallon, a panna przez tydzień chodzi po lekcjach pomagać w bibliotece. - przerwał mi.
- Oczywiście. - westchnęłam.
- Wracajcie do domu, a panna niech wraca na lekcje. - pokiwaliśmy głowami równo i wyszliśmy z gabinetu. Łzy znów zaczęły spływać po moich policzkach. Nie chcę tu być. Objęłam swoje ciało ramionami i pociągnęłam nosem. Nagle poczułam czyjeś dłonie na ramionach, więc się szybko wyrwałam. Odwróciłam się, chcąc przywalić Loganowi, ale przede mną stał Justin.
- Coś ci zrobił? - zapytał łagodnie. Pokręciłam głową.
- Gdyby nie ty... - szepnęłam - Dziękuję.
- Mówiłem ci, że masz się trzymać od niego z dala. - pokiwałam głową.
- Wiem.. Przepraszam, że ci nie wierzyłam. - otarłam łzy wierzchem dłoni.
- Już kilka dziewczyn tak wykorzystał, a ty wyglądasz na kruchą dziewczynę, która na to nie zasługuje. - wzruszył ramionami. Na korytarzu rozniósł się dźwięk dzwonka. Ludzie zaczęli wychodzić ze stołówki, a ja mocniej objęłam się ramionami - Chodź. - chłopak położył delikatnie dłoń na moich plecach i zaczął prowadzić w kierunku wyjścia ze szkoły.
- Ale.. Ale ja mam wrócić na lekcje.
- Oboje wiemy, że nie chcesz tam wrócić. - chłopak spojrzał na mnie. Pokiwałam głową, idąc za nim.
- Gdzie idziemy? - spytałam cicho.
- Odwiozę cię do domu. - weszliśmy na parking przed szkołą, idąc w kierunku auta Biebera. Po chwili chłopak otworzył mi drzwi, gdy już miałam wsiąść, usłyszałam za sobą ten sam głos.
- Bieber bohaterem. - zaczął klaskać podchodząc bliżej - Wiesz co? - Logan spojrzał na mnie - Nie skończyłem z tobą i twoim ciałem. Niedługo będziesz moja, rozumiesz? - uniósł brew. Schowałam się za plecami Justina, łapiąc jego koszulkę w pięści.
- Już jej nie tkniesz. - chłopak się wyprostował.
- Będziesz jej ochroniarzem? Oboje wiemy, że tobie chodzi o to co mi.
- Wiesz jaka jest różnica między nami? Ty do tego dziewczyny zmuszasz, a ze mną one to robią, bo tego chcą. - mruknął Justin.
- Tak, jak wolisz Bieber. - Logan pokręcił głową - A ty uważaj, bo on jest jeszcze gorszy ode mnie, maleńka.
Poczułam jak Justin się rozluźnia, więc otworzyłam powoli oczy. Nigdzie go już nie było. Wzięłam głęboki wdech nie chcąc, by kolejne łzy wydostały się spod moich powiek. Wsiadłam szybko do auta, nie czekając aż szatyn coś powie. Po chwili chłopak siedział już na miejscu kierowcy i ruszył w stronę mojego domu. Żadne z nas nic nie mówiło. Cały czas przed oczami miałam obrazy tego jak Logan próbował.. Mnie zgwałcić. Otworzyłam szybko oczy, nie chcąc tego widzieć. Nawet nie zauważyłam, że już jesteśmy pod moim domem. Bieber wysiadł i otworzył mi drzwi, więc wysiadłam. Szliśmy obok siebie do drzwi. Zdjęłam plecak i zaczęłam szukać swoich kluczy. Po chwili otworzyłam drzwi i spojrzałam na chłopaka obok. Cały czas mi się przyglądał.
- Wejdziesz na chwilę? - szepnęłam.
- Ja.. Nie wiem czy powinienem. - dopiero teraz zauważyłam jak wygląda jego twarz. Na lewym policzku miał wielkiego siniaka, jego dolna warga była rozcięta i do tego brew, z której płynęła krew.
- Opatrzę ci rany. - uśmiechnęłam się delikatnie i złapałam go za rekę, wciągając do domu - Pójdziesz do kuchni? - chłopak w odpowiedzi pokiwał głową i tam poszedł. Zamknęłam drzwi i odłożyłam klucze. Poszłam szybko na górę i wzięłam z łazienki apteczkę. Wróciłam na dół i udałam się do kuchni. Położyłam ją na stole i stanęłam między jego nogami. Wyciągnęłam wodę utlenioną i gazę, zaczynając obmywać ranę przy brwi. Justin lekko się skrzywił, na co ja się lekko uśmiechnęłam.
- Tylko trochę będzie bolało. - powiedziałam cicho, a on cicho zachichotał.
- To nic przez co nie przechodziłem. - uśmiechnął się lekko.
- ...Skąd wiedziałeś co się stanie? - szepnęłam, nie patrząc na niego.
- To proste. Wiedziałem, że w końcu to zrobi. Widziałem co się działo na stołówce. Wyszłaś szybko, a on chwilę za tobą. Nie wyglądałaś jakbyś miała ochotę na jego towarzystwo. Więc po chwili wyszedłem za wami, żeby to nie wyglądało podejrzanie. Niestety was nigdzie nie było. - czułam, że cały czas na mnie patrzy - Ruszyłem więc w kierunku łazienki. Nim tam dotarłem, słyszałem jak ktoś coś do kogoś mówi. Okazało się, że to Logan z jakąś dziewczyną. Spojrzałem w stronę tego korytarza i zobaczyłem ciebie. Mój mózg nie musiał dwa razy przetwarzać informacji co się tam dzieje i od razu ruszyłem na niego. - Justin się skrzywił, gdy dotknęłam materiałem delikatnie jego wargi - A dalej wiesz co było. - spojrzałam na niego wreszcie.
- Ja.. Nawet nie wiem jak ci dziękować. - powiedziałam cicho - Gdyby nie ty, zgwałciłby mnie. - kolejne łzy zaczęły lecieć w dół moich policzków. Zamknęłam na chwilę oczy, po czym odsunęłam się od chłopaka. Wyrzuciłam zużyte gazy i zamknęłam apteczkę. Wróciłam do chłopaka i przyjrzałam się jego twarzy. Delikatnie położyłam dłoń na jego policzku, głaszcząc kciukiem jego skórę. Justin patrzył na mnie uważnie. Uśmiechnęłam się lekko do niego i wzięłam rękę. Nie powinnam. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej jakieś mrożonki. Przyłożyłam je do siniaka szatyna.
- Jak mam ci się odwdzięczyć? - spytałam po chwili, patrząc na chłopaka przede mną.
- Nie chcę nic od ciebie. Może jedynie żebyś następnym razem mnie słuchała. - uśmiechnął się.
- Mogę coś zrobić? - Bieber pokiwał głową, a ja się do niego przytuliłam - Tak bardzo dziękuję.
- Już mówiłem, że nie ma sprawy. - objął mnie lekko. A ja? Ja znów zaczęłam płakać. Chłopak mnie przytulił mocniej. Odsunęłam się po chwili.
- Masz mokrą koszulkę. - zachichotałam cicho, ścierając łzy.
- Jakoś przeżyję. - śmiechnął się. Patrzyłam na niego, uśmiechając się. Jest strasznie przystojny. Ma piękny uśmiech, który wręcz zaraża i ty też chcesz się uśmiechać. Z tego co widziałam ma pare tatuaży. Ile dokładnie to nie wiem, ale dobrze widać napis na szyi. Zawsze jest idealnie ubrany. Koszulki opinają się na jego mięśniach. Dlaczego wcześniej nie zauważyłam, że jest taki przystojny? No tak, bałam się go. I te jego idealne włosy, które aż chce się dotknąć.
- Dobrze się bawisz? - zaśmiał się chłopak, a ja się odsunęłam - Patrzyłaś się dobrą minutę. - uśmiechnął się.
- Przepraszam. - schowałam twarz w dłoniach, czując, że się rumienię. Po chwili poczułam jak Justin łapie moje ręce i odciaga od twarzy. Przyglądał mi się, przechylając głowę w bok. Po chwili się uśmiechnął.
- Czy panna się rumieni?
- Przestań. - zaśmiałam się i dotknęłam lekko jego policzka - Już lepiej?
- Tak, dziękuję. - pokiwał głową.
- To ja dziękuję. Napijesz się czegoś?
- Będę już leciał. - wstał.
- Okej.. - uśmiechnęłam się lekko - Od dzisiaj będę cię nazywać bohaterem. - ruszyłam z chłopakiem do drzwi. Zaśmiał się.
- Nie przesadzaj. Ratowanie takiej damy z opał to przyjemność. - złapał za klamkę.
- Och, przestań. Ja się nie pakuję w kłopoty. - prychnęłam, wpadając na szafkę. Chłopak szybko mnie złapał, żebym nie upadła. Wybuchnęłam śmiechem - Nie oceniaj mnie! Tylko przy tobie mi się zdarza. - podniosłam się, łapiąc Justina za ramiona.
- W telefonie masz mój numer. W razie czego, pisz lub dzwoń. - zmarszczyłam brwi.
- Co?
- Jak poszłaś po apteczkę to ci wpisałem. - wzruszył ramionami.
- Zawsze mogę dzwonić? - spytałam cicho.
- Jeśli będziesz mnie potrzebować.
- Dziękuję. - dałam mu buziaka w policzek. Bieber się uśmiechnął i otworzył drzwi. Puścił mi oczko, wychodząc, a po chwili odjechał.

~~~

No i jest drugi! Wybaczcie za opóźnienie, ale nie mogłam dodać go w piątek. Co sądzicie o Loganie, gdy próbował zranić Mad? Sama jestem w szkou co wymysliłam. PISZCIE CO SĄDZICIE. DO następnego.
Kels ♥

piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 1

Jęknęłam, wtulajac się w poduszkę, gdy usłyszałam swój budzik. Wyłączyłam go, gdy już nie mogłam znieść jego okropnego dźwięku. Usiadłam powoli i się przeciągnęłam. Rozejrzałam się po pokoju. Muszę się jeszcze przyzwyczaić, że jest mój. Po lewej stronie było okno z dużym parapetem, żebym mogła na nim siedzieć. Muszę dokupić poduszki, żeby było mi wygodnie. Obok okna stało bezowe biurko. Sciana naprzeciwko byla w polkach. Staly na nich moje ulubione książki oraz różne zdjęcia w ramkach z dzieciństwa i z przyjaciółmi, których zostawiłam w Ottawie. Po prawej stronie stała mała sofa, obok niej znajdowały się drzwi na korytarz, a za drzwiami moja szafa. Obok łóżka po prawej, były drzwi prowadzące do mojej własnej łazienki. Wszystkie ściany były liliowe, a na panelach przy łóżku leżał mały, puchaty, biały dywanik. Wstałam powoli i się przeciągnęłam. Poszłam do łazienki. Przeglądnęłam się w lustrze. Nie wyspałam się. Ta podróż i rozpakowywanie mnie wykończyło. Ogólnie ta przeprowadzka mnie zmęczyła. Przemyłam twarz zimną wodą, wzdychając. Nie chcę iść do tej szkoły. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i wyszłam. Podeszłam do szafy, by wybrać ciuchy. Zdecydowałam się na czarne rurki, białą koszulkę na ramiączkach i cienki, biały sweter, a do tego czarne Nike Roshe Run. Chwyciłam torbę i spakowałam do niej potrzebne rzeczy. O nie, nie pomalowałam się. Wróciłam szybko do łazienki, wyciągnęłam z kosmetyczki tusz do rzęs i szybko je pomalowałam. Do tego usta wiśniowym błyszczykiem. Mm idealnie. Zeszłam na dół do kuchni, w której krzątała się mama. Spojrzała na mnie i się lekko uśmiechnęła.
- Dzień dobry, kochanie. Gotowa na nową szkołę?
- Jasne, że nie. - mruknęłam, na co ona westchnęła. Podała mi śniadanie i usiadła naprzeciwko.
- Smacznego. - uśmiechnęłam się lekko w odpowiedzi i zaczęłam jeść. Gdy obie skończyłyśmy, mama szybko umyła naczynia i ubrała swoją marynarkę. Wyszłyśmy z domu, wsiadłyśmy do auta i odjechałyśmy. Włączyłam radio, a we wnętrzu pojazdu rozniosła się piosenka Chrisa Browna i Tygi 'Ayo'. Uśmiechnęłam się, słysząc jej dźwięki. Chris był moim ulubionym piosenkarzem, więc od razu poprawił mi humor. Patrzyłam przez szybę, nucąc piosenkę. Po jakiś 10 minutach mama zatrzymała się na parkingu przed szkołą. Westchnęłam i usiadłam prosto, łapiąc torbę. Już się ludzie gapią. Spojrzałam na mamę.
- Dzięki. - dałam jej buziaka w policzek i otworzyłam drzwi.
- Miłego dnia, skarbie. - uśmiechnęła się.
- Wzajemnie. - uśmiechnęłam się lekko i wysiadłam. Zamknęłam drzwi i powoli ruszyłam do szkoły. Większość ludzi na parkingu zaczęła się gapić. Okej, nie tak to sobie wyobrażałm. Przeszłam przez grube, dębowe drzwi i zaczęłam się rozglądać za sekretariatem. Po zapytaniu chyba trzech osób, wreszcie tam trafiłam. Sekretarka była strasznie miła. Dała mi plan lekcji, mapkę szkoły i kluczyk do szafki. Życzyła mi również miłego pierwszego dnia szkoły. Odpowiedziałam jej i z małym uśmiechem wyszłam na korytarz. No to szukaj szafki. Wróciłam na parter szukając swojego numeru szafki. 154. Szłam przed siebie, aż wpadłam na kogoś. No super.
- Przepraszam, nie...
- Uważaj jak łazisz. - mruknął jakiś koleś. Przełknęłam śline i spojrzałam powoli na niego.
- Ja.. Ja.. Przepraszam. Nie chciałam.. - westchnęłam - Szukam tylko swojej szafki.
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem. Okej, niezręcznie.
- To szukaj dalej, ale patrz na kogo wchodzisz. - syknął, odchodząc. To było dziwne. Westchnęłam, wracając do poszukiwań. Po kilku minutach wreszcie znalazłam. Otworzyłam ją i spojrzałam na plan lekcji. Pierwszy angielski z panem Derek'iem Willisem. Odłożyłam niepotrzebne rzeczy i zamknęłam szafkę. Ruszyłam na kolejne poszukiwania. Tym razem sali numer 116. Poszło mi o wiele szybciej. Weszłam do klasy kilka minut przed dzwonkiem. Usiadłam w ostatniej ławce pod oknem. Wyjęłam zeszyt i długopis. Minutę przed dzwonkiem do klasy wszedł ten sam chłopak na którego wpadłam. O nie.. Jego wzrok wylądował na mnie. Odwróciłam od razu wzrok, patrząc przez szybę.
- To moje miejsce. - usłyszałam ten sam straszny głos. Podskoczyłam lekko wystraszona.
- Nie wiedziałam. - szepnęłam.
- Więc już wiesz. - mruknął i usiadł obok.
Po chwili do klasy wszedł, jak się domyślam, pan Willis. Usiadł przy swoim biurku i zaczął sprawdzać obecność.
- Bieber? - zapytał po chwili.
- Jestem. - odezwał się mój towarzysz z ławki. Pan Derek od razu na niego spojrzał.
- Jestem zdumiony. Nie spóźnił się pan na moją lekcje, panie Bieber.
- Zdarzają się wyjątki. - wzruszył ramionami. Wzrok nauczyciela spoczął na mnie.
- Nie zniszcz jej, Bieber.
- Nie mam zamiaru.
Pan Willis pokręcił jedynie głową i wrócił do sprawdzania obecnoćci. Na samym końcu wyczytał moje nazwisko.
- Fallon. - spojrzał na mnie - Witaj na zajęciach z języka angielskiego. - uśmiechnął się do mnie uprzejmie, a ja odwzajemniłam gest. Mężczyzna zamknął dziennik i wstał. - Zamknijcie wszystko, kartkówka.
Usłyszałam pare przekleństw ze strony.. Bambera? Nie. Jak on miał? Oh, no tak. Bieber'a. Nauczyciel wręczył nam kartki.
- Nie przejmuj się. Chcę sprawdzić na jakim jesteś poziomie nauki. - pokiwałam głową w odpowiedzi, uśmiechając się lekko. Zajebiście, kartkówka już na pierwszej lekcji.
- Mogę już oddać? - chłopak obok spojrzał na nauczyciela.
- Nie, napisz tyle, ile umiesz. - wzięłam głęboki wdech, gdy nauczyciel odszedł. Spojrzałam na kartkę.. Okej, mogło być gorzej. Podpisałam się.
- Macie 15 minut od teraz. Nie chcę żadnego ściagania. - pan Willis pogroził klasie palcem. No to dalej. Zaczęłam pisać odpowiedzi do zadań. Szczerze to łatwe. Po jakiś 7 minutach skończyłam. Zerknęłam kątem oka na kartkówkę chłopaka obok. Była pusta. Nawet nie napisał nazwiska. Westchnęłam cicho i się lekko przysunęłam, co przykuło jego wzrok i oparł się łokćmi o ławkę. Przysunęłam dyskretnie kartkę do niego, więc jego wzrok spoczął na niej, a ja patrzyłam na pana Willis'a. Chłopak szybko zaczal spisywać odpowiedzi, by chwilę przed koncem czasu skończyć. Nauczyciel zaczął zbierać nasze kartki.
- Znów się nie podpisałeś, Bieber. - pokręcił głową, a on wyrwał mu kartkę, by sie podpisać. Oddałam nauczycielowi swoją. Popatrzyłam jak chłopak pisze swoje imię. Justin. Justin Bieber. Ładnie. Gdy nauczyciel zebrał wszystkie kartki, zaczął prowadzić lekcje. Słuchałam go uważnie i robiłam notatki. Wszyscy słysząc dzwonek, oznaczający koniec lekcji, wzięlii swoje rzeczy i wyszli, Justin oczywiście jako pierwszy. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z sali. Poszłam do swojej szafki, by wziąć butelkę wody. Widziałam, że ktoś podszedł do szafki obok. Zamknęłam drzwiczki, a ta osoba w tym samym momencie je zatrzasnęła. Spojrzałam w jego stronę.
- Nie będę owijał w bawełnę. Trzymaj się ode mnie z daleka. - mruknął, patrząc na mnie.
- Co? - zmarszczyłam brwi.
- Trzymaj się z dala. Nie pomagaj mi, nie rozmawiaj ze mną. Znajdź miejsce z kimś innym. - otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale nic sensownego nie przyszo mi do gowy.
- Czemu? - wydukałam po chwili.
- Jestem dla ciebie nieodpowiedni. - wzruszył ramionami i odszedł. Westchnęłam. Co znaczy nieodpowiedni? Przeczesałam grzywkę palcami i ruszyłam w poszukiwaniu kolejnej sali.
<< >>
Reszta lekcji minęła o dziwo spokojnie. Poszłam ołożyć książki do szafki. Nie spieszy mi się. Mama w pracy i będę wracała sama piechotą. Dobrze, że mam mapkę w telefonie, bo chyba bym się zgubiła. Zamknęłam szafkę i zobaczyłam obok siebie mega przystojnego chłopaka, który się do mnie uśmiechał. Jakie ciacho. Uśmiechnęłam się.
- Cześć.
- Hej. - przygryzłam wargę.
- Więc ty jesteś ta nowa, która już zadarła z Bieber'em?
- Na to wygląda. - zachichotałam.
- Jestem Logan. - chłopak wyciągnął do mnie dłoń.
- Madison. - uśmiechnęłam się i ja uścisnęłam.
- Chodzę do ostatniej klasy.
- Oh.. Więc starszy. - zachichotałam cicho.
- Tak. - pokiwał głową - Słuchaj, jeśli byś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, nawet z tym idiotą Justinem, przyjdź do mnie, okej? - uniósł brew.
- Jasne, dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko. Poczułam czyjś wzrok na sobie i się rozglądnęłam. Pare metrów od nas stał Justin, uważnie nam się przyglądając. Przełknęłam ślinę, utrzymując z nim przez pare sekund kontakt wzrokowy. Po chwili założył swoje okulary przeciwsłoneczne i wyszedł ze szkoły. Westchnęłam cicho i spojrzałam na Logana.
- Muszę już iść. - uśmiechnęłam si lekko.
- Jasne. Uważaj na siebie i do zobaczenia. - puścił mi oczko i odszedł. Zachichotałam cicho, ruszając do wyjścia. Założyłam swoje ciemne okulary, będąc na zewnątrz. Słońce dzisiaj pięknie świeciło. Przewiesiłam swoją torbę przez ramię i ruszyłam powoli do domu. Wyciągnęłam z kieszeni telefon ze słuchawkami. Włączyłam swoją ulubioną składankę muzyczną, powoli idąc. Wyszłam na chodnik, kierując się w stronę, z której przyjechałyśmy z mamą. Gdy znalazłam się za skrzyżowaniem, zatrzymało się obok mnie czerwone Porshe Carrera. Zerknęłam na nie, ale się nie zatrzymałam, więc auto ruszyło powoli za mną. Dobra, to trochę straszne. Spojrzałam znów na to auto, zatrzymując się. Szyba od strony pasażera zsunęła się w dół. Uniosłam brew widząc niejakiego pana Bieber'a. Wyciągnęłam słuchawki, patrząc na niego.
- Czego chcesz?
- Chciałem się zapytać czy może cię nie podwieźć. - wzruszył ramionami, na co ja prychnęłam.
- Myślę, że pan wspaniały nie musi mnie podwozić. - mruknęłam i ruszyłam dalej.
- Nie chcę żebyś się zgubiła. - jechał powoli obok mnie.
- Daj mi spokój. Mam się trzymać z dala od ciebie, pamiętasz? - uniosłam brew. Chłopak otworzył usta by coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął - Na razie. - pokręciłam głową, wsadzając słuchawki do uszu i odeszłam. Usłyszałam lekki pisk opon, a później zobaczyłam tylko jak jego auto wymija mnie i robi się coraz mniejsze, aż wreszcie zniknęło z pola mojego widzenia.
<< >>
Dalsza droga była spokojna i niestety samotna. Może gdybym wsiadła do jego auta, miałabym chociaż z kim porozmawiać. Weszłam do domu, położyłam klucze na szafkę i poszłam do swojego pokoju. Odłożyłam torbę, przebrałam się w leginsy i luźną białą koszulkę, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Zeszłam znów na dół, kierując się do kuchni. Przejrzałam zawartość lodówki, zauważąjąc danie do odgrzania. No super. Podgrzałam sobie zawartość opakowania i zjadłam. Wróciłam do swojego pokoju, chcąc się trochę pouczyć. Gdy zrobiłam wszystkie prace domowe i powtórzyłam materiał na jutro, wzięłam swój mały plecaczek, wsadziłam do niego portfel oraz ubrałam buty. Wzięłam słuchawki i wyszłam z domu. Przydadzą się małe zakupy. Weszłam do sklepu, słuchając muzyki. Wzięłam koszyk i ruszyłam po wszystko co było mi potrzebne. Kilka soków, woda, warzywa, pierś z kurczaka, owoce i jakieś żelki. Okej, to powinno wystarczyć. Ruszyłam do kasy, gdy na kogoś wpadłam. Drugi raz tego samego dnia. Świetnie po prostu. Zachwiałam się lekko, na szczęście łapiąc równowagę po chwili.
- Przepraszam. - westchnęłam.
- To ja przepraszam. - spojrzałam w górę i zobaczyłam uśmiechającego się Logana - Wszystko okej?
- Tak, dzięki. - pokiwałam głową.
- Dużo kupiłaś. Jesteś autem? - pokręciłam głową - Na piechotę?
- Tak. W domu nie ma co jeść, bo mama nie zrobiła zakupów. - wzruszyłam ramionami.
- Pomogę ci. - uśmiechnął się.
- Nie musisz. - pokręciłam głową - Dam sobie radę.
- Daj spokój. Jestem autem, więc mogę cię podwieźć.
- Jeśli tak bardzo chcesz. - westchnęłam zrezygnowana.
- Bardzo chcę. - zaśmiał się cicho - Spotkamy się przy wyjściu? Muszę iść po pare rzeczy. - pokiwałam głową - Tylko nie uciekaj.
- Nie mam zamiaru. - zachichotałam cicho. Chłopak puścił mi oczko i odszedł, a ja ruszyłam w stronę kas. Zapłaciłam za swoje zakupy i ustawiłam się przy drzwiach. Po kilku minutach, obok mnie zjawił się Logan ze swoimi zakupami. Wyszliśmy razem ze sklepu, kierując się do jego auta. Spakowaliśmy zakupy do bagażnika i wsiedliśmy, by po chwili odjechać. Całą drogę rozmawialiśmy ze sobą i wygłupialiśmy. Fajny z niego koleś. No i oczywiście przystojny. Mega, ale chyba nie tak przystojny jak Justin. Nie, stop! Czemu ja o nim myślę?! To dupek. Przystojny dupek. Koniec, już nie myślę o nim. Po paru minutach zatrzymaliśmy się pod moim domem. Oboje wysiedliśmy. Wzięłam swoje torby z zakupami i spojrzałam na chłopaka.
- Dziękuję za podwózkę. - uśmiechnęłam się.
- Takim pięknym kobietom jak ty, powinno się pomagać. - mrugnął do mnie, a ja poczułam jak robię się czerwona.
- Przestań. - zachichotałam.
- Jesteś piękna. - powiedział to tak, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Dzięki, że tak myślisz. - uśmiechnęłam się lekko - I dziękuję jeszcze raz za podwózkę. - dałam mu buziaka w policzek.
- Zawsze do usług. - uśmiechnął się szerzej.
- To.. Do zobaczenia. - przygryzłam wargę, a on pokiwał tylko głową. Pomachałam mu i weszłam do domu. Zdjęłam plecaczek i rozpakowałam zakupy. Umyłam ręce, zaczynając robić sobie kolacje. Mm, sałatka owocowa. Jadłam, nucąc i pisząc ze swoją przyjaciółką Agnes smsy. Po zjedzeniu spojrzałam na zegarek, zabierając swoje rzeczy. Rozebrałam się do bielizny i poszłam pod prysznic. Umyłam całe ciało oraz owinęłam się ręcznikiem. Wróciłam do pokoju i założyłam swoją piżamę. Zeszłam na dół po swoją ulubioną wodę, a z nią wróciłam do pokoju. Usiadłam wygodnie na łóżku i się napiłam. Znów się rozglądnęłam po pomieszczeniu. Jeszcze trochę czasu mi potrzeba. Mam nadzieję, że to coś da. Odłożyłam butelkę obok łóżka i się położyłam. Więc tak będzie wyglądać moja codzienność. Szkoła, nauka, dom, sen. I tak na okrągło. Cały czas. Jestem ciekawa jak długo wytrzymam w takim rytmie. Ustawiłam budzik i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Zamknęłam oczy, wtulając się w poduszkę, a spokojny sen ogarnął mnie po paru minutach.

~~~

Oto mamy pierwszy rozdział! Wiem, że to dopiero początek tej historii, ale błagam! CZYTASZ = KOMENTUJESZ! To strasznie motywuje. Tak jak obiecałam, rozdział jest w piątek, a kolejny za tydzień. ;) do spisania
Kels ♡

wtorek, 14 kwietnia 2015

Prolog

Rozpakowywałam wszystkie swoje rzeczy z kartonów i ustawiałam je na półkach. Dzisiaj przyleciałam z mamą do Stratford. Przeprowadziłyśmy się do tego małego misteczka, ponieważ mama dostała lepszą ofertę pracy. Nie przejęła się zbytnio mną. Szczerze to odkąd ojciec odszedł, nie zwraca na mnie uwagi. Interesuje się tylko sobą. Nie mamy za dobrego kontaktu. Straciłyśmy go. Mam starszą siostrę, ale wyprowadziła się do Atlanty. Zostawiła mnie z matką. Po przeprowadzce miało się wszystko zmienić - przynajmniej mama tak uważała. Ciekawe kiedy idzie do pracy. Ja niestety jutro idę pierwszy raz do szkoły. Pomijając to, że jest już drugi semestr. Gdy skończyłam wyciągać książki, wzięłam się za reszte. Spojrzałam na zegarek po skończeniu. 20:43. Westchnęłam i zeszłam na doł do kuchni. Mamy nigdzie nie było, więc albo jeszcze się rozpakowywała lub już śpi. Podeszłam do lodówki i zaczęłam poszukiwania czegoś do jedzenia. Niestety jest tylko jedna koromka chleba i masło orzechowe. Niech będzie. Ważne, że chociaż coś zjem. Po zjedzeniu kanapki, napiłam się wody i poszłam na góre. Wyciagnęłam z szafy piżame i poszłam pod prysznic. Rozebrałam się, weszłam do kabiny, odkrecając ciepłą wodę. Tego mi było trzeba. Umyłam się swoim ulubionym żelem pod prysznic, a włosy czekoladowym szamponem. Opłukałam się cała i wyszłam. Wytarłam się dokładnie, ubrałam piżame, na końcu wycierając włosy. Wróciłam do pokoju i od razu wskoczyłam do łóżka. Ustawiłam budzik na 7 rano i wtuliłam się w kołdrę. Zamykając oczy, zaczęłam wymyślać jaki będzie pierwszy dzień w szkole. Wreszcie zasnęłam, a w moim umyśle pojawiły się obrazy z dzieciństwa.

~*~

Oto mamy prolog! Zaczyna się jak większość opowiadań, ale osobiście sama nie czytałam podobnego. Rozdziały będą pojawiać się co tydzień w piątki :)
Liczę na miłe komentarze i proszę, polecajcie bloga!
Kels x

Bohaterowie




Madison Fallon, 19 lat



Justin Bieber, 20 lat


Logan Morrison     ○     Hailey Simpson     ○     Ryan Butler     ○     Brouce Hartford     ○     Lucas Cosmo     ○     Alexandra Fallon    ○     Alex Fallon